Mateusz Rodzimski

Mateusz Rodzimski

Post published: 191
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Dlaczego ta fala COVID jest inna

W połowie marca zacząłem zauważać pewien motyw w moim kręgu towarzyskim w Nowym Jorku, gdzie mieszkam: COVID – w końcu mnie dopadł! W tamtym momencie nie myślałem o tym zbyt wiele. Tylko kilku moich znajomych wydawało się dotkniętych tą chorobą, a liczba zachorowań była jeszcze dość niska. W kwietniu zdjęcia szybkich testów, na których widniały okropne podwójne paski, zaczęły pojawiać się na moim Instagramie. Ponieważ liczba zachorowań rosła powoli, ale systematycznie, odsunęłam ten trend na dalszy plan. Jego obecność dokuczała mi po cichu przez cały maj, kiedy to uczestniczyłam w imprezie w zatłoczonym hotelu i rzuciłam się w wir szalejącego tłumu. Kiedy wyszedłem z niej spocony, liczba zachorowań wciąż rosła.

Dopiero w zeszłym tygodniu, ponad dwa miesiące później, liczba zachorowań w Nowym Jorku wreszcie przestała rosnąć – ale bardziej się zatrzymała, niż spadła na ziemię. Jeśli spojrzeć tylko na liczbę zachorowań, ten wzrost nie jest nawet w tej samej stratosferze, co szczytowy okres epidemii Omicron w zimie, ale nasze obecne liczby są z pewnością mocno zaniżone, ponieważ szybkie testy są już wszędzie. W ostatnich miesiącach w północno-wschodniej części kraju pojawiła się taka sama fala i szczerze mówiąc, jest to trochę dziwne: największe fale, które nawiedziły ten region, to były tsunami zakażeń, które przychodziły i odchodziły, w przeciwieństwie do rosnącej fali, którą obserwujemy obecnie. Wydaje się, że inne części kraju mogą pójść w ślady północno-wschodnich. W ciągu ostatnich dwóch tygodni odnotowano wyraźny wzrost liczby zachorowań w stanach takich jak Arizona, Karolina Południowa i Wirginia Zachodnia; średnia dzienna liczba zachorowań w Kalifornii wzrosła o 36%. W kwietniu nazwałem ostatni zwrot w rozwoju koronawirusa „niewidzialną falą”. Teraz zaczynam myśleć o niej jako o fali „Kiedy to się skończy?”.

Przeczytaj: Czy Ameryka znajduje się w środku niewidzialnej fali?

Weźmy pod uwagę Nowy Jork, który do tej pory był epicentrum kilku fal, w tym tej, z którą mamy do czynienia teraz. Kiedy jesienią ubiegłego roku pojawił się Omicron, liczba zachorowań bardzo szybko wzrosła, ponieważ nowy, bardziej zakaźny wariant przełamał istniejące mechanizmy obronne i zaraził wiele osób, które rozprzestrzeniły się jak ogień. Kombinacja czynników szybko ugasiła płomień: Ludzie dostali zastrzyk energii, zmieniły się komunikaty dotyczące zdrowia publicznego, niektórzy zmienili swoje zachowania i w końcu zachorowało tak wielu ludzi, że wirus miał mniej osób do zarażenia. Wydaje się, że teraz tak się nie dzieje. Po pierwsze, kształt krzywej jest inny: Od grudnia 2021 roku do połowy lutego 2022 roku – czyli przez około dwa i pół miesiąca – Omicron wznosił na wykresach wieżowiec. Od marca obecna fala zakreśliła jedynie wznoszącą się połowę tego, co wygląda na skromne wzgórze – i ponownie, prawdziwy kształt jest znacznie wyższy. Ogólnie rzecz biorąc, te same tendencje wystąpiły również w innych miejscach. Teraz mamy czerwiec, a w moim kręgu towarzyskim wciąż krążą świeże zdjęcia wyników szybkich testów. Dlaczego ta fala jest tak różna?

Według ekspertów w dziedzinie zdrowia publicznego głównym powodem jest fakt, że Amerykanie są obecnie lepiej zabezpieczeni przed wirusem COVID niż w poprzednich okresach, kiedy infekcje gwałtownie wzrosły. Omicron był zupełnie nowym wariantem choroby, kiedy po raz pierwszy pojawił się zimą, i objął swoim zasięgiem znaczną część kraju. „Zbudowaliśmy dużą odporność, ponieważ tak wiele osób zachorowało” – powiedziała mi Marisa Eisenberg, epidemiolog z Uniwersytetu Michigan. Jak dotąd odporność ta wydaje się hamować rozprzestrzenianie się dwóch nowych form Omicronu, które są odpowiedzialne za obecną, rozciągniętą w czasie epidemię.fala przypadków. „Jest to rozwiązanie niedoskonałe, ale stanowi przynajmniej pewną ochronę” – powiedział mi Joe Gerald, profesor zdrowia publicznego na Uniwersytecie Arizony. „Ponieważ usuwamy ludzi z grupy podatnej na zakażenie, matematyka działa na niekorzyść dużej i szybkiej epidemii, więc spowalnia to przenoszenie chorób i zmniejsza rozmiary fali”.

Innym ważnym czynnikiem jest nadejście cieplejszej pogody, zwłaszcza w chłodniejszych częściach kraju. Szkoła prawie się skończyła, jeśli jeszcze nie, i chociaż ludzie coraz częściej spotykają się i podróżują, to prawdopodobnie robią to na świeżym powietrzu. Innymi słowy, nawet jeśli ludzie zarażają się nowymi szczepami Omicron, nie są w stanie rozprzestrzeniać ich tak skutecznie. „Nie są to idealne warunki do przenoszenia się tego zwykle zimowego wirusa” – powiedział Gerald. Sezonowość może być również jednym z powodów, dla których liczba zachorowań wzrosła najpierw na północnym wschodzie, biorąc pod uwagę, że fala „Kiedy to się skończy?” rozpoczęła się, gdy było stosunkowo chłodno i ludzie byli skłonni do gromadzenia się w domach.

Przeczytaj: COVID z pewnością wygląda teraz na sezonowy

Tim Brewer, epidemiolog z UCLA, powiedział, że jest przekonany, iż COVID wpisuje się w podobne wzorce sezonowe, jak choroby takie jak grypa czy przeziębienie. Jak zauważył, już wcześniej obserwowaliśmy mniejsze fale zachorowań poza miesiącami zimowymi. „To, co dzieje się obecnie, jest bardzo podobne do tego, co działo się w 2020 roku, na przełomie czerwca i lipca. Nastąpił stopniowy wzrost liczby zachorowań, a następnie sytuacja na jakiś czas się wyrównała. Miejmy nadzieję, że wkrótce sytuacja się wyrówna”. Należy jednak pamiętać, że to, co widzimy obecnie, nie jest identyczne z wcześniejszymi etapami pandemii: Liczba zgłoszonych przypadków jest znacznie, znacznie wyższa obecnie niż latem 2020 roku, i to jeszcze przed uwzględnieniem wszystkich nieodebranych zakażeń. Również początek fali z lata 2020 roku nie był tak szalenie powolny, jak obecny.

Tymczasem liczba zgłoszonych przypadków wzrasta w innych regionach, a mianowicie na południu i południowym zachodzie. To rodzi niewygodną i frustrującą możliwość, że będziemy tkwić w tej fali jeszcze przez jakiś czas. Ale nawet to trudno jest teraz przewidzieć, zwłaszcza że nasze wyobrażenie o podstawowych liczbach dotyczących pandemii jest tak mętne. „To, co utrudnia zrozumienie, jak może przebiegać nowa fala, to fakt, że wciąż nie wiemy, jaka jest wielkość populacji podatnej na zachorowanie, ile osób zostało naprawdę zarażonych i jak szybko zanika odporność zarówno po szczepieniu, jak i po wcześniejszym zarażeniu” – powiedział Gerald. W końcu, gdy dowiemy się więcej o tym wirusie, będziemy w stanie lepiej przewidzieć jego dalszy rozwój. Na razie jednak „będziemy mieli do czynienia z dziwnymi falami zachorowań, które będą się zdarzać zawsze” – dodaje Eisenberg.

Nie ma co ukrywać: Fala „Kiedy to się skończy?” jest frustrująca. Wkraczamy w trzecie pandemiczne lato i po raz kolejny liczba zachorowań jest na tyle wysoka, że takie czynności jak spożywanie posiłków pod dachem czy wesela mogą wiązać się z realną obawą przed zachorowaniem. Jednak ten schemat powolnego i stałego rozprzestrzeniania się ma też swoje zalety. Jest to dokładnie to, czego potrzebujemy, aby zapobiec przeciążeniu naszego systemu opieki zdrowotnej – ze wszystkimi skutkami ubocznymi w postaci opóźnionych procedur i związanego z tym wypalenia zawodowego w szpitalach. Obecnie około 25 000 Amerykanów jest hospitalizowanych z powodu COVID, w porównaniu z ponad 150 000 w szczytowym okresie istnienia Omicronu. Nie bez powodu „spłaszczenie krzywej” stało się sloganem wczesnej pandemii – odciągając zakażenia, pomagamy zapewnić szpitalom miejsce dla nas.gdy tego potrzebujemy, niezależnie od tego, czy chodzi o COVID, czy o inne powody.

Nie powinniśmy jednak czuć się zbyt komfortowo. Tej zimy znów może być źle – administracja Bidena przewiduje, że jesienią i zimą odnotujemy 100 milionów nowych zachorowań, a nowy wariant choroby może jeszcze pogorszyć te prognozy. Tak tragiczna sytuacja nie jest jednak nieunikniona. Fala „Kiedy to się skończy?” przypomina, że dramatyczne, wszechogarniające fale zachorowań niekoniecznie są naszym przeznaczeniem. Spowolnienie tego wirusa – czy to poprzez szczepienia, czy modernizację wentylacji, czy też, w tym przypadku, poprzez szczęśliwy zbieg okoliczności związanych z odpornością i pogodą – może okazać się bardzo pomocne. „Im bardziej zakłócimy zdolność tego wirusa do replikacji i przenoszenia się, tym mniej będzie przypadków, a im mniej zakłócimy jego zdolność do replikacji i przenoszenia się, tym więcej będzie przypadków” – powiedział Brewer. „To jest tak proste”.