Mateusz Rodzimski

Mateusz Rodzimski

Post published: 191
maj 2024
P W Ś C P S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Wiewiórki mogą sprawić, że ospa małp stanie się problemem na zawsze

Latem 2003 roku, zaledwie kilka tygodni po tym, jak epidemia ospy małpiej dotknęła około 70 osób na Środkowym Zachodzie, Mark Slifka odwiedził „superrozpowszechniacza”, jak mi powiedział, „który zaraził połowę przypadków w Wisconsin”.

Chewy, piesek preriowy, uległ już wtedy chorobie, którą prawie na pewno zaraził się w ośrodku dla zwierząt egzotycznych, gdzie przebywał razem z zarażonymi szczurami z Ghany. Jednak inny piesek preriowy jego właścicieli, Monkey – nazwany tak ze względu na sposób, w jaki poruszał się po klatce – zaraził się patogenem i przeżył. „Trochę się martwiłem” – powiedział Slifka, immunolog z Oregon Health & Science University. Wszystkie cechy, które czyniły z Małpy charyzmatycznego zwierzaka, czyniły z niej również zagrożenie zakaźne. Przytulał się i podgryzał swoich właścicieli; kiedy wychodzili z domu, zawijał się w ich ubrania, dopóki nie wrócili. „To było słodkie” – powiedział mi Slifka. „Ale zastanawiałam się: 'Czy Małpka może być w klatce, kiedy my przychodzimy?'”.

Slifka wróciła do domu bez ospy, a epidemia w 2003 roku wygasła. Ale ten wysyp przypadków był bardzo bliski: stanowił okazję dla wirusa do osiedlenia się w nowym zwierzęcym żywicielu. Jeden trwały skok międzygatunkowy, podobny do tego, jaki SARS-CoV-2 wykonał na jeleniach, i ospa małpia „zostanie z nami na zawsze” w Stanach Zjednoczonych, mówi Barbara Han, ekolog z Instytutu Cary w Nowym Jorku. W Afryce Środkowej i Zachodniej, gdzie wirus występuje endemicznie, naukowcy podejrzewają, że co najmniej kilka gatunków gryzoni od czasu do czasu przenosi go na ludzi. A ponieważ największa w historii epidemia ospy małpiej poza Afryką nadal się rozwija – w około trzech tuzinach krajów zgłoszono ponad 2700 potwierdzonych i podejrzewanych przypadków – wirus otrzymuje teraz o wiele więcej strzałów na bramkę. Tym razem możemy nie mieć tyle szczęścia; geografia ospy małpiej może się wkrótce zmienić.

Każdy nowy skok może zmienić przyszłość tego wirusa i nas samych. Eksperci uważają tę możliwość za mało prawdopodobną – „ryzyko jest niskie, ale istnieje” – mówi Jeffrey Doty, ekolog chorób z CDC. Istniejące rezerwuary zwierzęce sprawiają, że niektórych chorób prawie nie da się wytępić; pojawienie się nowych mogłoby zapoczątkować przyszłe epidemie w miejscach, gdzie obecnie nie są one powszechne. Jeśli naukowcy zdołają zidentyfikować niektóre z tych zwierząt i nie dopuścić do ich kontaktu z nami, będziemy mogli zapobiec kilku z tych problemów. Ale to tylko duże prawdopodobieństwo. Przy tak dużej liczbie podatnych na zakażenie zwierząt ustalenie, które z nich są nosicielami wirusa, mogłoby wysłać naukowców na trwający lata wyścig bez wyraźnej mety.

Naukowcy po raz pierwszy odkryli ospę małp w latach 50. ubiegłego wieku, u dwóch gatunków małp przebywających w duńskim ośrodku dla zwierząt; stąd nazwa, która prawdopodobnie wkrótce ulegnie zmianie. Jednak w ciągu ostatnich dziesięcioleci najlepsze dowody na występowanie wirusa u zwierząt uzyskano od gryzoni żyjących w Afryce Środkowej i Zachodniej, w tym wiewiórek linowych, wiewiórek słonecznych, szczurów gambijskich i popielic. Wszystko wskazuje na to, że gryzonie są „odpowiedzialne za utrzymanie tego wirusa w środowisku naturalnym” – powiedział mi Doty, dlatego on i jego koledzy martwią się najbardziej o te ssaki, kiedy zastanawiają się, jakie zwierzęta w regionach nieendemicznych mogą stanowić największe ryzyko w przyszłości.

Po naszej planecie grasuje jednak wiele gryzoni – około 2500 gatunków, które łącznie stanowią około 40 procent znanych ssaków. Choć nie wszystkie gatunki są zdolne do przenoszenia ospy małpiej – na przykład świnki morskie, chomiki złociste oraz zwykłe myszy i szczury zazwyczaj nie są, ale wiele z nich może być jej nosicielami.

Stworzenie argumentów przemawiających za rezerwuarem zwierzęcym wymaga zwykle lat pracy w terenie, rygorystycznych protokołów bezpieczeństwa i sporej dozy szczęścia. W przypadku kilku wirusów historia rezerwuaru jest stosunkowo prosta: Wirus Hendra, często śmiertelna infekcja układu oddechowego, zwykle przenosi się z nietoperzy na konie i ludzi; większość hantawirusów, które mogą wywoływać śmiertelne gorączki, osiedla się w jednym gatunku gryzoni. Ospa małp jest jednak znacznie mniej wybredna. Eksperci podejrzewają, że wiele zwierząt utrzymuje wirusa w środowisku naturalnym. Nie wiadomo jednak, ile ich jest.

Przeczytaj: Ospa małp może być niczym – lub może być następną kiłą

Złoty standard ustalania rezerwuaru wymaga wyizolowania aktywnego wirusa – dowodu na to, że patogen kserował się w żywym organizmie gospodarza. Ale w dzikiej naturze „możesz sobie połamać kręgosłup i skończyć na pięciu osobnikach z danego gatunku” – powiedział mi Han, który wykorzystuje uczenie maszynowe do przewidywania potencjalnych rezerwuarów ospy małp. „A co to jest pięć zwierząt?”. Może im brakować wirusa, nawet jeśli inni członkowie ich populacji są jego nosicielami; mogły zostać złapane w wieku lub w porze roku, kiedy patogen nie występuje. Wśród zwierząt będących nosicielami wirusa rezerwuarem może być nie zawsze najbardziej oczywisty gatunek: Gryzonie należą do najczęściej wykrywanych nosicieli ospy małpiej, ale ogniska choroby w ogrodach zoologicznych i eksperymenty laboratoryjne wykazały, że wirus może przeniknąć do mrówkojadów, królików i sporej grupy naczelnych, a także do innych nieśmiałych ssaków. U kilku z tych i innych gatunków naukowcy znaleźli przeciwciała rozpoznające wirusy ospy, co wskazuje na kontakt z nimi w przeszłości; udało się nawet odkryć DNA wirusa. Jednak tylko dwukrotnie znaleziono aktywnego wirusa u dzikich zwierząt: u wiewiórki linowej z Demokratycznej Republiki Konga w latach 80. ubiegłego wieku oraz u mangusty znalezionej na Wybrzeżu Kości Słoniowej około dziesięć lat temu.

Nawet te przypadki nie były łatwe. Potrzeba więcej czasu, aby „ustalić, które z nich jest rezerwuarem, a które zarażają, ale nie są odpowiedzialne za utrzymanie obiegu wirusa” w przyrodzie, a następnie przenieść go do społeczności ludzkich – powiedział mi Jamie Lloyd-Smith, ekolog z UCLA. To, że zwierzę może przenieść wirusa na nas, nie oznacza, że to zrobi.

Aby do tego doszło, ludzie muszą mieć wystarczająco dużo kontaktu ze zwierzętami, aby narażenie było prawdopodobne – na przykład na rutynowych polowaniach na mięso z buszu lub w rozczłonkowanych krajobrazach, gdzie zwierzęta poszukują pożywienia w domach ludzi i wokół nich. Lloyd-Smith, który analizował ankiety przeprowadzone wśród mieszkańców Konga, powiedział, że określenie, co jest ryzykowne, a co nie, jest trudniejsze niż się wydaje: Większość ludzi na tych terenach ma kontakt z leśnymi stworzeniami przez cały czas. „To nie jest tak, że 'Och, to ludzie, którzy jedli mus z łososia na śniadaniu w kościele'” – powiedział mi. Jak mówi Stephanie Seifert, ekolog chorób z Uniwersytetu Stanowego w Waszyngtonie, aby jeszcze bardziej skomplikować sprawę, dzikie i udomowione zwierzęta mogą działać jako pośrednicy między ludźmi a prawdziwym rezerwuarem. Naukowcy muszą czasem prześledzić sieć interakcji, przechodząc przez stopnie separacji jak u Kevina Bacona, aby zlokalizować pierwotne źródło.

Odkrycie tych naturalnych źródeł ma kluczowe znaczenie dla powstrzymania wirusa przed przenoszeniem się na nowe tereny.W Afryce Środkowej i Zachodniej, gdzie życie niektórych ludzi zależy od polowań i jedzenia dzikiej zwierzyny, „nie można po prostu powiedzieć: 'Nie wchodzić w interakcje z gryzoniami'” – powiedział Seifert. Na przykład w Afryce Środkowej i Zachodniej, gdzie środki do życia niektórych ludzi zależą od polowań i jedzenia dzikiej zwierzyny, „nie można po prostu powiedzieć: 'Nie zadawaj się z gryzoniami'” – powiedział mi Seifert. Clement Meseko, weterynarz i wirusolog zajmujący się problematyką kontaktów człowieka z dzikimi zwierzętami w Narodowym Instytucie Badań Weterynaryjnych w Nigerii, twierdzi, że po przeprowadzeniu dalszych badań być może uda się wskazać kilka gatunków, a następnie zalecić zrównoważone alternatywy w ich miejsce. Pomocne mogłyby być również lepsze warunki sanitarne, aby utrzymać gryzonie z dala od ludzi. Podobnie jak rozdawanie szczepionek ludziom, którzy mieszkają w regionach wysokiego ryzyka w krajach endemicznych – lub być może samym niepokojącym dzikim zwierzętom. (Uodpornienie zwierząt to dość wzniosły cel, ale wciąż może być lepszą alternatywą niż ich wybijanie, które „często nie działa” – mówi Lloyd-Smith).

Przeczytaj: Szczepionki przeciwko małpiej ospie są zbyt dziwaczne dla mas

W Stanach Zjednoczonych, w związku z obecnym wysypem przypadków ospy małpiej, CDC zaleciło, aby osoby zarażone unikały kontaktu ze zwierzętami domowymi, gospodarskimi i innymi. Chociaż nigdy nie wiadomo, aby kot lub pies zaraził się tą chorobą, „w zasadzie nic nie wiemy o małpiej ospie u zwierząt towarzyszących” – powiedział Doty. Na razie najlepiej jest zachować bezpieczeństwo.

A najbardziej znaczącym sposobem powstrzymania wirusa przed rozprzestrzenianiem się na nowe gatunki zwierząt, jak powiedział Han, „jest kontrolowanie epidemii u ludzi”. Już teraz zasięg gatunkowy ospy małpiej jest ogromny, a w dzisiejszym świecie ludzie i zwierzęta coraz częściej wchodzą ze sobą w kolizję. Paul w stanie Minnesota, zwrócił uwagę na to, „jak wiewiórki są wszędzie wolne”. Niezależnie od tego, jakie zagrożenie mogą stanowić dla nas, „zwierzęta są również zagrożone przez ludzi” – powiedział mi.

W końcu to człowiek sprowadził ospę małpią do Stanów Zjednoczonych w 2003 roku, a także do grupy piesków preriowych, do której należały Chewy i Monkey. „Nie byłyby one narażone na kontakt z tym wirusem, gdybyśmy to my go nie przenieśli” – powiedział Seifert. A ludzkie pragnienie posiadania zwierząt domowych sprawiło, że te pieski preriowe znalazły się w dziesiątkach domów na środkowym zachodzie. Ludzie mobilizują choroby; nasz gatunek również stanowi ogromne zagrożenie zakaźne dla naszej planety. Na przykład obecna epidemia ospy małpiej jest bardziej rozległa i skoncentrowana na ludziach niż te udokumentowane w przeszłości. Im więcej możliwości przeniknięcia wirusa do nowych żywicieli, tym większa szansa na rozszerzenie jego zasięgu gatunkowego. Ewentualne przeniesienie wirusa na zwierzęta może zostać wykryte dopiero za późno; być może, jak podkreślają niektórzy eksperci, nastąpiło to już dawno temu, tworząc rezerwuar, który przyczynił się do wybuchu trwającej epidemii. „W tej chwili nie mamy na to żadnych dowodów” – mówi Grant McFadden, ekspert w dziedzinie wirusów ospy z Uniwersytetu Stanowego Arizony. „Ale to może się zmienić w jednej chwili”.