Mateusz Rodzimski

Mateusz Rodzimski

Post published: 191
kwiecień 2024
P W Ś C P S N
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
2930  

Przesąd, nauka i jak przestać nadmiernie myśleć o swoich wyborach żywieniowych

A gdybym Ci powiedziała, że zaczynam swój poranek od szklanki wody z cytryną?

Może pomyślałbyś:

’Kogo to obchodzi! Dlaczego ma znaczenie, co Berardi pije z samego rana?”.

Nie mylilibyście się.

Ale jeśli jesteś pewnym typem osoby-rodzaj, który uwielbia się rozglądać za nauką o żywieniu- to może pobudzić twoją ciekawość (i może trochę FOMO).

Być może zapytasz:

„Dlaczego dodać cytrynę? Na trawienie? Detoksykację wątroby? Ochrona antyoksydacyjna?”

Innymi słowy:

„Czy cytryna zawiera jakąś biochemiczną supermoc, o której jeszcze się nie dowiedziałem? A jeśli tak, to czy powinnam sama ją włączyć?”.

Jeśli jesteś innym typem osoby – bardziej sceptycznym z natury – możesz być mniej zaciekawiony, a bardziej zirytowany:

„Ugh-więcej detoksykacyjnych BS?!? Detoksykacja nie jest nawet czymś takim. Myślałem, że opieracie się na dowodach!”

Jeśli jesteś super na bieżąco z najnowszymi badaniami, możesz nawet powiedzieć:

„Cytryny, naprawdę? Nie zrobiłeś swoich badań? Nie wiesz, że [enter nutrient/supplement du jour] okazał się skuteczniejszy?”.

Więc, na wypadek gdybyś się zastanawiał, oto prawdziwy powód, dla którego piję wodę z cytryną rano:

Budzę się spragniona. I lubię smak cytryny w mojej wodzie.

(Cue antyklimatyczna muzyka.)

Tak, to jest to.

To jest wielki sekret za moim wyborem napojów.

Nie próbuję wspierać detoksykacji wątroby czy trawienia.

Nie próbuję też dodawać mocy antyoksydacyjnej ani zmieniać pH mojego organizmu.

(Nie jestem też „branżowym szydłem dla Big Lemon” – obiecuje).

Po prostu lubię ten smak.

Teraz, jeśli ta odpowiedź Cię rozczarowała – lub byłeś już w połowie drogi do sklepu, aby odebrać kilka cytryn – możesz potrzebować usłyszeć to, co zaraz powiem.

Ponieważ uważam, że nadszedł czas, abyśmy przestali nadmiernie odżywiać nasze jedzenie.

Zanim przejdziemy dalej, muszę się do czegoś przyznać.

Byłem winny tego, co krytykuję w tym artykule. W rzeczywistości, jeśli chcesz, możesz obwinić cały problem na mnie.

Na początku mojej kariery pisałem dużo, może nawet za dużo, o biochemicznych i fizjologicznych właściwościach żywności.

I churned out artykuł po artykule badając różne szlaki sygnałowe w tłuszczu i komórek mięśniowych, a konkretne składniki odżywcze, które mogą zmienić je.

Nie chciałem zapoczątkować trendu nadmiernego skupiania się na naukowych właściwościach jedzenia. Szczerze mówiąc, nie zastanawiałem się zbytnio nad swoim zamiarem w ogóle. (To był swego rodzaju problem).

Byłem po prostu naprawdę w biochemii i fizjologii.

Jako doktorant, wydawcy dali mi platformę do dzielenia się tym, czego się uczyłem, z czym eksperymentowałem (w laboratorium) i co uważałem za intrygujące.

A kiedy byłem współzałożycielem Precision Nutrition, byłem w stanie dotrzeć i wpłynąć na jeszcze więcej osób.

Po drodze, czytelnicy wzięli ode mnie wskazówkę.

Trenerzy, szkoleniowcy i koledzy „nerdów żywienia” spadł w dół króliczej nory zbyt. Podążyli za moimi zainteresowaniami. Zaczęli skupiać się na biochemicznych i odżywczych szczegółach jedzenia. I tak jak ja, dzielili się swoimi zainteresowaniami, przemyśleniami i eksperymentami z innymi.

To zapoczątkowało reakcję łańcuchową.

Jednak wraz z rozwojem Precision Nutrition, moja perspektywa uległa zmianie.

Moje rozumienie jedzenia poszerzyło się.

Zacząłem wierzyć (i nadal wierzę), że jedzenie nie jest tylko paliwem. Że żadna pojedyncza dieta nie jest uniwersalnasally superior. I że istnieje o wiele więcej rozważań na temat jedzenia niż „jak składnik odżywczy X wpływa na ścieżkę Y w moim ciele?”.

Nie zrozumcie mnie źle: Zrozumienie naukowych właściwości żywności jest pomocne do pewnego momentu.

Jest powód, dla którego PN uczy nauki o żywieniu w Precision Nutrition Level 1 Nutrition Coaching Certification: ponieważ jest to przydatne, aby zrozumieć „dlaczego” za zalecenia żywieniowe przed rozpoczęciem doling je do klientów.

Ale kiedy rozglądam się w dzisiejszych czasach, widzę wiele osób skupionych na biochemicznych i fizjologicznych aspektach jedzenia.

Nazwij to nadmiernym odżywianiem, przeintelektualizowaniem lub nadmierną nauką. Niezależnie od tego, jaką nazwę nadasz temu zjawisku, charakteryzuje się ono niemal obsesyjnym zainteresowaniem żywieniowymi i fizjologicznymi aspektami danej żywności.

I musimy to stłumić. Albo, przynajmniej, zrównoważyć to.

Ludzie zawsze pytają mnie: „Dlaczego wybrałeś akurat TĘ żywność / składnik / suplement?”.

Czasami dzielę się na Instagramie zdjęciami tego, co jem.

Albo pojedynczego posiłku, albo całego dnia posiłków.

Ludzie zawsze pytają mnie, jak jem, więc od czasu do czasu zobowiązuję, dzieląc się własnymi posiłkami lub tym, co je nasza rodzina.

Ale za każdym razem, gdy to robię, dzieje się to samo: Ludzie wysyłają zaporę pytań, z których większość ma związek z fizjologiczną lub zdrowotną wartością danego włączenia (lub wykluczenia). Staram się odpowiadać na pytania, ale szczerze mówiąc, trudno za nimi nadążyć.

To jest zdjęcie mojego ostatniego śniadania, z podpisami z adnotacjami, aby dać ci mały smak tego, co się dzieje tam i z powrotem. Możesz zobaczyć całe Q and A w moim oryginalnym poście na Instagramie.

Bez względu na to, jak wiele wyjaśnień dostarczam, pytania wciąż przychodzą. Oto próbka z ostatnich postów o różnych posiłkach.

  • Dlaczego dodajesz cytrynę do wody?
  • Dlaczego nie jesz batatów lub brązowego ryżu lub (moje ulubione źródło węglowodanów skrobiowych)?
  • Dlaczego nie jesz ananasa, arbuza lub (mój ulubiony owoc)?
  • Dlaczego nie pijesz mleka, nie jesz sera lub (mój ulubiony nabiał)?
  • Widzę, że jesz kiszoną kapustę. Dlaczego nie kimchi?
  • Widzę, że używasz białka kolagenowego. Dlaczego nie serwatkowe?
  • Bierzesz witaminę lub odżywkę białkową albo probiotyk? Jaką markę? Który szczep? Dla jakich korzyści? Ale co z badaniami, które mówią o X lub Y lub Z?

Rozumiesz, o co chodzi.

Stąd mój przykład z wodą z cytryną z wcześniejszego okresu. Za każdym razem, gdy pokazuję posiłek ze szklanką wody z cytryną, ludzie są głęboko zainteresowani „wartością zdrowotną” cytryny.

W gruncie rzeczy czują się tak, jakby wszystko, co spożywa dietetyk MUSIAŁO mieć naukowe uzasadnienie.

Ludzie wydają się rozczarowani lub niezadowoleni, kiedy mówię im, że dodaję ją, bo lubię jej smak. Albo jest to jeden z moich ulubionych pokarmów. Albo jest to wszystko, co miałem dostępne tego dnia.

Podobnie, jeśli nieuwzględniam danego pokarmu w danym dniu, jak np. brązowego ryżu, mango czy kawy, ludzie zaczynają się bardzo przejmować tym, czy uważam, że brakujący pokarm jest w jakiś sposób „zły dla ciebie”.

Heck, wszystko, czego nie je dietetyk MUSI mieć naukowy powód swojego wykluczenia.

Ale prawda jest taka:

Nie każda decyzja żywieniowa, którą podejmuję, jest ugruntowana w nauce.

Czasami jem pokarmy, którebo je lubię. (Szokujące, wiem.) Albo dlatego, że sprawiają, że czuję się dobrze. Albo dlatego, że nasze dzieci chcą, żebym podzieliła się z nimi konkretnym jedzeniem.

Podobnie, często unikam innych pokarmów, których nie lubię. Albo które sprawiają, że czuję się źle (tak, nawet te „zdrowe”). Albo które nie są dla mnie łatwo dostępne.

Oto przykład, o którym pisałam niedawno.

Dowiedziałem się, poprzez proces samodzielnego eksperymentowania, że pomidory i papryka wydają się powodować zaostrzenie choroby zwyrodnieniowej stawów, która dokucza moim kolanom.

Więc przez większość czasu ich unikam.

Mimo, że lubię je jeść. Nawet jeśli nie ma zbyt wielu danych sugerujących, że owoce nocne, takie jak pomidory i papryka, są problematyczne. Minimalizuję je w swojej diecie, bo sprawiają, że czuję się źle.

Teraz, tylko dlatego, że przestałam je jeść…

Czy twierdzę, że pomidory i papryka (lub inne owoce nocne) będą miały wpływ na każdego z chorobą zwyrodnieniową stawów?

Nie.

Czy mogę powiedzieć na pewno, że to biochemiczne właściwości pomidorów i papryki wpływają na mnie, a nie coś innego (jak efekt placebo)?

Nie.

Czy sugeruję, że inni ludzie powinni przestać jeść pomidory i paprykę?

Zdecydowanie nie.

Po prostu nie działają one na mnie.

Więc, co jest złego w tym, że nie potrafisz się skupić na odżywianiu?

Jak już mówiłem, jestem człowiekiem nauki. Nie ma nic złego w znajomości faktów.

Ale to hiper-nutritionalizing może być problematyczne na kilka sposobów:

#1: Twoje „badania” mogą nie być wszystkie tak dobre.

Nadszedł czas, aby uzyskać prawdziwe informacje o czymś.

Nauka o odżywianiu jest skomplikowana i stosunkowo wczesna w swojej ewolucji. Oznacza to, że istnieje wiele badań, które są otwarte na interpretację.

(I bardzo niewiele absolutnych twardych i szybkich zasad, które mają zastosowanie do wszystkich).

W rezultacie, nie jest trudno znaleźć badania, które uzasadniają nasze własne preferencje.

Wyobraź sobie taką sytuację…

Załóżmy, że lubię wypić rano szklankę wody z cytryną. Myślę więc sobie: „Hmm, może jest z tego jakaś korzyść dla zdrowia. Dowiedzmy się.”

Odwiedzam więc PubMed (największy na świecie indeks badań biomedycznych) i szukam badań naukowych, które wspierają stosowanie wody z cytryną.

Albo wyszukuję w Google coś w rodzaju: „korzyści zdrowotne wynikające z picia wody z cytryną rano”.(Spróbuj, dostaniesz mnóstwo wyników).

Bingo. Teraz mogę zacząć rozpowszechniać wieści o cnotliwej wodzie z cytryną – i dać sobie poklepać po plecach za rozkoszowanie się moim lepszym porannym napojem.

Widzisz tu problem?

Jesteśmy stronniczy. Tego typu „badania” to często chęć uzasadnienia naszych preferencji i naturalnych skłonności poprzez „dowody”.

To niebezpieczna praktyka, która rodzi samousprawiedliwienie i pewien rodzaj „ślepoty dowodowej” na badania, które nie wspierają naszych preferencji.

Sygnalizuje również koniec ciekawości, która jest sercem dociekań naukowych.

I dzieje się tak cały czas, nawet w przypadku ludzi inteligentnych i dobrze myślących.

Pozwalają oni, by ich osobiste preferencje kierowały poszukiwaniami informacji, zamiast w sposób uzasadniony próbować dotrzeć do sedna tego, co ludzie wiedzą (lub mogą wiedzieć) na dany temat. Następnie, gdy już znajdą badania, które potwierdzają to, co i tak zamierzali zrobić, propagują je jako „udowodnione” lub „oparte na dowodach”.

Ale „wiedza”, która została zdobyta w ten sposób, jest w najlepszym razie niepełna.

W najgorszym razie nie jest to w ogóle wiedza.

#2: Żywność to coś więcej niż jej biochemiczny skład. (Tak jak i my.)

Kiedy skupiamy się na nauce, która stoi za naszym jedzeniem, pomijamy inne korzyści płynące z jedzenia, takie jak:

  • Praktyki kulturowe/tradycje
  • Radość i przyjemność
  • Wyrażanie gościnności lub spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi przy posiłku
  • To jak się czujemy, fizycznie lub w inny sposób

Tak jak „zdrowie” to coś więcej niż „brak choroby”, tak jedzenie to coś więcej niż tylko składniki odżywcze.

I w związku z tym, ludzie są czymś więcej niż tylko biochemicznym i fizjologicznym składem.

To, czy dana żywność „działa na nas” w kontekście naszego codziennego życia, ma związek z czymś więcej niż tylko badaniami.

Ma to również związek z naszymi celami, preferencjami, stylem życia, umiejętnościami kulinarnymi, zapleczem kulturowym, sytuacją żywieniową i życiową, dostępem do niektórych pokarmów, kubkami smakowymi, społecznymi uwarunkowaniami zdrowia i wieloma innymi czynnikami.

Z pewnością istnieją pewne ogólne podstawy żywieniowe, które sprawdzają się u większości z nas, ale to nie znaczy, że ktoś robi to źle, jeśli woli zwykły cały owies od owsa stalowego.

#3: To rodzi osąd i moralizację żywności.

W niedawnym poście na Instagramie wspomniałem, że jestem „zero alkoholu” od trzech lat i myślę, że przyczyniło się to, w małej części, do pewnych pozytywnych wyników zdrowotnych, szczególnie wokół zdrowia hormonalnego.

To stwierdzenie zostało zinterpretowane jako wygrana dla tych, którzy mają „czyste odżywianie” lub „cnotliwe zdrowie” lub „dlaczego włożyłbyś tę truciznę do swojego ciała?” mindset.

Wiele osób poklepało mnie wirtualnie po plecach za ten wybór – jak w: „Dokładnie! Alkohol to trucizna!”

Tymczasem inni odebrali to jako osobisty afront. Jakbym atakował ich decyzję o piciu.

Ale dla mnie, niepicie nie jest decyzją moralną. Ani plemienną. Osobiście wstrzymuję się od picia, ponieważ unikanie alkoholu wydaje się pomagać w mojej chorobie autoimmunologicznej.

I, szczerze mówiąc, nigdy nie lubiłem pić tak bardzo. (Alkohol sprawia, że jestem drażliwy i senny, co samo w sobie jest denerwujące, a w sytuacjach społecznych sprawia, że chcę iść do domu).

Ale to, że nie piję, nie oznacza, że szukam wszystkich możliwych informacji o tym, dlaczego alkohol jest zły dla wszystkich, a następnie prozelityzmu przeciwko niemu. Rozumiem, że służy on różnym potrzebom różnych ludzi. I że niektóre z nich, w sumie, mogą być zdrowe… w odpowiednim kontekście. (Dla przykładu sprawdź: Czy byłbym zdrowszy, gdybym rzucił picie?).

Podsumowując: nie jestem antyalkoholowy, ani nie jestem proalkoholowy; po prostu podjąłem decyzję, która była dla mnie najlepsza. A moja uwaga jest następująca:

Czyjeś wybory żywieniowe – niezależnie od tego, czy są wspierane naukowo, czy nie – nie powinny wysyłać cię w ogonek.

Twoje osobiste wybory żywieniowe nie powinny też być podstawą do mówienia innym, co powinni, a czego nie powinni robić, niezależnie od tego, co twoje samokontrolne skanowanie badań mówi ci, że jest „dobre” lub „złe”.

Jeśli znajdziesz się robi albo, to jest czas, aby wycofać się i zdobyć trochę perspektywy.

Nie mogę polecić „najlepszego jedzenia” lub „najlepszej diety”, ale mogę polecić to.

Postaraj się zachować otwarty umysł.

To do ciebie należy znalezienie pokarmów, które lubisz jeść i które pomogą ci przyczynić się do zdrowia.do swoich celów, jakiekolwiek by one nie były.

A jeśli jesteś trenerem, to twoim zadaniem jest pomóc klientom znaleźć te pokarmy i te cele dlasiebie.

Zdrowa relacja z jedzeniem nie wymaga, byś się czepiał każdej małej decyzji lub miał naukowe uzasadnienie dla wszystkiego, co wybierzesz.

W rzeczywistości, kiedy już zrozumiesz podstawy działania różnych składników odżywczych w organizmie, zdrowa relacja z jedzeniem może oznaczać coś zupełnie przeciwnego… poszerzenie swojej perspektywy na jedzenie poza „naukowe korzyści”.

Tak, zrozumienie tego, co działa najlepiej dla ciebie, twojego ciała, twojej rodziny i twojego stylu życia, może wymagać czasu i praktyki. I aby cieszyć się tymi pokarmami bez nadmiernego myślenia o nich.

To jest właśnie równowaga tutaj.

Rozpoznać, że na początku swojej „zdrowej podróży żywieniowej”, może faktycznie trzeba spędzić więcej czasu ucząc się o żywności, aby ułatwić lepsze, bardziej przemyślane wybory.

Ale wtedy, w pewnym momencie, możesz potrzebować cofnąć się i spróbować zintegrować tę nową wiedzę w kontekście swojego prawdziwego życia. Umieścić ją w szerszych, solidniejszych ramach podejmowania decyzji żywieniowych.

Ponieważ, jeśli posuniesz się za daleko, twoje pomysły na temat jedzenia mogą skończyć się pogrążone w przesądach lub „naukowej estetyce”. Kiedy tak się dzieje, trudno jest być obiektywnym. Trudno zachować ciekawość i otwarty umysł. Trudne do nauczenia się czegokolwiek, dla siebie lub dla swoich klientów.

Więc to jest twój pierwszy eksperyment.

Wycofaj się z bazy danych badań. Zrób sobie posiłek bez nadmiernego analizowania go. I w tym czasie nalej sobie szklankę wody. Z cytryną czy bez? Wybór należy do ciebie.

Jeśli jesteś trenerem, albo chcesz nim być…

Możesz pomóc ludziom zbudować nawyki żywieniowe i stylistyczne, które poprawią ich zdrowie fizyczne i psychiczne, wzmocnią ich odporność, pomogą im lepiej radzić sobie ze stresem i uzyskać trwałe rezultaty. Pokażemy Ci jak.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, rozważ certyfikację PN Level 1 Nutrition Coaching.